GRY Smutne Buzie: sierpnia 2015

sobota, 29 sierpnia 2015

Chłodny wiatr otula moją skórę.

Nie potrafię powiedzieć, jak powinno być. Jaki powinien być świat, jacy powinni być ludzie. Czy powinno żyć, w jakim celu. Czy to dobrze, że cię nie znam, tak naprawdę, czytelniku. Czy zbluzgałabym cię czym prędzej, z jakiegoś tam powodu.Czy może zaczęłabym z tobą rozmawiać. Czy jesteś czymś wartościowym. Nie potrafię powiedzieć, czy moje relacje z innymi są dobre. Jak wygląda dobra relacja. Nie potrafię powiedzieć, dlaczego niebo połyskuje akurat czernią, akurat wtedy, gdy ludzie kładą się spać, a ja wypisuję bzdety. I dlaczego? Po co? Po cholerę słońce świeci wtedy, gdy nam nakazano żyć? możemy to zmienić, ale to nic nie da, gdy i tak reszta świata będzie trzymać się schematów. I czy tak ma być? I czy to dobrze? Że kręgosłup boli, gdy zmęczenie wplotło swe sidła tak mocno, że zaczyna mnie już prawie trawić? Że wiecznie wyglądam jak siedem nieszczęść, bo się nie wysypiam, przez przymus wstawania rano i życia między ludźmi? Czy tak jest dobrze? Że moja kawa zwykle przepływa przeze mnie rano i po południu, gdy umieram najbardziej? Cappucino, istniej tylko dla mnie. Chcę mieć wrażenie, ze coś kocha mnie z równie wielką wzajemnością, słyszysz? Nie obrażaj się, gdy się kończysz. Przecież nie jesteś ostatnie. Co? Ja? Zdradzam cię z Tchibo? No ale przecież każdemu się zdarza, my darling.
W ten oto sposób nie mogę nawet związać się z masłem orzechowym, bo dzisiaj zjadłam kanapkę z serkiem fromage. Ale ja nie umiem ciągle tak samo. Nikt nie umie.

Zwykła ciemność, zwykła zamglona gwiazdka, gdzieś tam.

Nie rozumiem na czym polegają ludzie. To znaczy, rozumiem po części, niektórych. Ale większość jest tak bezsensowna, że aż boli. Ich zachowania, to co mówią, a to co robią, to tak wielki kontrast. Ich uśmiechy, szczere, ale powiedzą że i tak udawane, skłamią, że tak naprawdę są smutni, by ktoś się o nich martwił. Większość ludzi to kretyni. Śmieją się co rusz, opowiadają tak nieciekawe żarty, potem stawiają kropki i używają nietypowych, mało dla kogo zrozumiałych słów, by ukazać swą pseudointeligencję, a w rzeczywistości pieprzą głupoty. A jak ktoś jest inteligenty, to często idzie za tym wyrozumiałość. Jakoś tak tu i tak ciężko jest się odnaleźć. albo ja widzę wszystko w czarnych barwach. Kto wie. Nie chcę źle myśleć o innych, ale większość osób budzi we mnie taką niechęć... Nawet jeśli zdarzyło mi się tylko raz z kimś takim porozmawiać.
Mam przed oczami czarne barwy, da się może coś takiego przemalować?
Kto wie.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Liebster Blog Award.

Nominowano mnie do Liebster Blog Award.
Dzisiaj całkiem nietypowy post, jak na charakter mojego bloga, ale typowy jak na charakter przeciętnego bloga.

Wklejam tu definicję, bo nie potrafię lepiej tego wytłumaczyć, zapewne dlatego, ze po raz pierwszy dostałam takową nominację.

Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który nominował Ciebie.

Dziękuję 
VerryBerry Girl za nominację. Chciałam także podziękować wszystkim osobom, od których dostałam w komanetarzach tu i ówdzie komplementy. To bardzo motywuje, naprawdę miło jest czytać coś takiego. I przyjemnie jest widzieć, że ktoś jest na stałe zainteresowany blogiem, mimo, że jak na razie liczba obserwatorów nie jest wysoka, do tego coś się pochrzaniło bloggerowi, gdyż funkcja "obserwuj" zniknęła z mojego bloga, mimo że wyświetla mi, że gadżet jest dodany (nikt poza mną nie ma dostępu do bloga).

Tak, czy siak, zaczynajmy.


  1. Twoje najlepsze wspomnienie z dzieciństwa?
    Nie mam zielonego pojęcia, jak to możliwe, że wciąż o tym pamiętam. Jak miałam, eh, sama nie wiem ile lat (z dwa, trzy?) dziadkowie zawieźli mnie na jakąś uroczystość, nie wiem, może był to festiwal? Pamiętam, wpatrywałam przez samochodową szybę się w ogrodzenie, były to białe linie krzyżujące się w romby. Dalej wszystko jak przez mgłę, do pewnego wydarzenia. Miałam przywiązany do rączki balon z helem. Był tak wysoko a mnie denerwowało to, że mogę go tylko zobaczyć, ale za nic nie chciałam, by mnie opuszczał. Oczywiście, nie poszło po mojej myśli. Balonik odfrunął. Zaczęłam płakać, chciałam by ktoś mi go wrócił, ale on beztrosko wznosił się coraz wyżej. Potem podeszła do mnie jakaś pani w blond włosach i jakoś mnie pocieszyła. Potem nie myślałam o balonie. To najstarsze wydarzenie, które zachowało się w mojej głowie.
    Mogę jeszcze opowiadać o nieudanych przyjaźniach, ale wiadomo, że to bez sensu. Byłam bardzo radosnym dzieckiem. I wciąż jestem radosnym bachorem. Pamiętam przedszkole, kolegę którego wszyscy mieli za tępego i niedorozwiniętego, bo nierówno rysował szlaczki. Teraz ma w planach medycynę, jest bardzo, bardzo inteligenty. W sumie mnie też mieli za niedorozwoja, tak trochę. Brzydko rysowałam, wciąż brzydko rysuję. Zawsze mało jadłam i długo, byłam bardzo chuda, miałam niedowagę. Nie odczuwałam głodu, dopiero w okresie dojrzewania zaczęłam tyć. Z koleżankami bawiłam się w "dom", ale to nie była całkowicie typowa zabawa. Ciągle ktoś zwracał na siebie uwagę, udając że umiera i trzeba było się o niego troszczyć, ratować go. Zwykle to ja latałam z osoby na osobę, po czym z frustracji umarłam chowając się w drewnianym domku. Kiedyś za coś miałam też karę i cały przedszkolny dzień spędziłam na drewnianym leżaku. Większość gruby wtedy bawiła się w szpital, a ja byłam pacjentem. Nie wiem, czy dobrze zapamiętałam, ale być może wtedy i inne dzieci zaczęły rozkładać drewniane leżaki. Jako dzieciak dużo zastanawiałam się, kiedy zapomnę, że jestem malutka i czy istnieje coś więcej niż ta planeta. Często miałam wrażenie, że cały świat jest iluzją. I gdzie byłam, jeszcze kilka lat temu, gdy mnie nie było? Chciałam być piosenkarką. Brałam jakiś stary mikrofon, wchodziłam na suszarkę do ubrań i udawałam, że właśnie mam koncert. Jedna z moich przyjaciółek wiecznie usiłowała mi wpoić, że jestem obrażalska, bo nie zawsze zadowalała mnie zaistniała sytuacja. Potem, w podstawówce, byłam jedną z sześciu dziewczyn z klasy, na dwudziestu kilku chłopców. Jeszcze przez pierwsze trzy lata miałam przy sobie przyjaciółkę, która mnie broniła, gdy chłopcy się ze mnie śmiali, bo dostawałam dobre oceny. Potem wyjechała i musiałam sobie dawać radę sama. W gimnazjum poznałam nowych ludzi, ale koniec końców i tak większość z nich nie lubiłam, miałam ich za kretynów, tępaków. Ich żarty, popisywanie się było tak na siłę. Dziewczyny raczej były dwulicowe i tępe, a chłopcy prostaccy i myśleli jedynie o rzeczach przyziemnych. Szybko to zrozumiałam i nie robiłam im o to wyrzutów; taka ich natura. Jednak była garstka ludzi wyróżniających się z tłumu, których bardzo polubiłam.
  2. Będąc dzieckiem, kim chciałeś zostać w przyszłości?

    Wychodzi na to, że odpowiedziałam na to pytanie powyżej. I wciąż chciałabym tworzyć muzykę. Poza tym, że nie wchodzę już na suszarkę do ubrań nic się nie zmieniło. Gram na gitarze, śpiewam, robię to dla siebie. Bo występów się boję. chciałabym być artystką. To moje wielkie, ogromne marzenie.
  3.  Czy masz jakieś marzenie, nawet te małe, które kiedyś się spełniło?

    Ciężkie pytanie. Kiedy miałam w planach jakieś "większe wydarzenie", to zwykle wszystko szlak trafiał, a takim "większym wydarzeniem były drobnostki, jak nocowanie u koleżanki z przedszkola, wyjazd gdzieś z kilkoma osobami.
  4.  Ulubiona potrawa z dzieciństwa?

    Kiedyś tato zabrał mnie do restauracji, chyba w Świnoujściu (miałam z 4,5 lat?) i dał mi
    spróbować golonki. Nienawidziłam mięsa tak jak każdego jedzenia (oprócz słodyczy, rzecz jasna), ale golonka mi posmakowała. Niestety, nie pamiętam już jej smaku, może dlatego, że mama mi jej nie robiła, gdyż jest to tłuste mięso.
  5. Wiosna, lato, jesień czy zima?

    Wiosna - ładna pogoda i brak możliwości nacieszenia się, ze względu na końcówkę roku szkolnego, egzaminy i tym podobne rzeczy.
    Lato - wolne, ale jest upalnie.
    Jesień - szkoła, chlapa, szerzyzna, monotonia.
    Zimna - mróz, ale chociaż tyle, że szybko się ciemno robi.

    Ciężko powiedzieć.

  6.  Lody czy gofry?
    To słodycz i to słodycz. A ja lubię jeść.
  7. Jakie/Jaki?
    Nie mam zielonego pojęcia, o co chodzi w tym pytaniu.
  8.  Jedna rzecz, którą zabierzesz ze sobą na bezludną wyspę?
    Gitara. Zdecydowanie gitara. I jeśli można, to jeszcze komputer i Internet. I kilka osób.
  9. Nie lubię...
    Mogłabym pisać tą odpowiedź przez dwa tygodnie bez przerwy, a i tak nie napisałabym wszystkiego. Niektórzy uważają, że nienawidzę całego świata, mam nadzieję, że mówią to żartem.
  10. Jak jest twoja ulubiona książka?
    Mam w planach zrobienie zakładki o tym, co jest godne polecenia z mojej strony i tam napiszę o książkach, muzyce, filmach może i nawet.
  11. Dzwoni do ciebie biuro podróży, że wygrałeś wycieczkę do każdego dowolnego kraju na Świecie. Jaki kraj wybierzesz i dlaczego?
    Ciężko powiedzieć. Może Anglia, Stany Zjednoczone, Norwegia, Japonia, Chiny, Korea... Naprawdę ciężko stwierdzić. Wiem tyle - sama tam za nic nie pojadę. 


To tyle. Teraz moje pytania.


  1. Gdybyś miał założyć zespół, jakbyś do nazwał?
  2. O czym nie powinniśmy nigdy zapomnieć?
  3. O czym marzysz, do czego dążysz?
  4. Jakie cechy charakteru lubisz w innych ludziach?
  5. Twoja ulubiona potrawa?
  6. Wolisz poranki, czy wieczory?
  7. Co zwykle jadasz na śniadanie?
  8. Rutyna/coś nowego?
  9. Twoje plany na przyszłość?
  10. Jakiej muzyki słuchasz?
Kawa/herbata?

Jak mi się zachce wezmę się za szukanie jakiś super-duper blogów do nominacji. Jeśli chcecie, to podeślijcie tu link do siebie, jak mi się spodoba to dostaniecie nominację.


To koniec posta, trzymajcie się. Dobranoc, czy tam dzień dobry, zależy kiedy to czytacie.

sobota, 22 sierpnia 2015

Wygryzam każdy kęs słonej łzy.

Ociężałe, zmęczone bycie czymś jest głupie.  Głupio jest należeć do rodzaju "czegoś". Co to jest? Gdzie to jest? Ale czy jesteśmy czymś, choćby trochę więcej? Czujemy się.. Jak się czujemy? Jak coś? Jak ktoś? Musimy być kimś? Jesteśmy czymś? Proszę, bądźmy czym chcemy. A jak nie wiemy, czym jesteśmy to zacznijmy być niczym i szukać siebie, kształtować. Zacznijmy myśleć, proszę. Nie płyńmy za modą, otoczeniem. Nie narzekajmy na to, ze coś idzie inaczej, niż miało iść. Róbmy wszystko po swojemu, by móc narzekać jedynie na siebie.
Uśmiechajmy się, gdy chcemy się uśmiechnąć, smućmy się, gdy czujemy się źle. Nie ma sensu tego odwracać, zmieniać. Prawdziwego smutku nie ukryjemy, prawdziwego smutku nie da się udać.

Tam, gdzie kończy się świat.

Zdrapany lakier, rozmazany świat, gorzki arbuz, mięty liść i mięty kwiat.
Szare chodniki, szare kamienice, na parapecie mosiężne donice.
Zimna podłoga, w tle zapomnienie, jakaś przykra pani uboga.
Skrzypnięcie światełka, przeniknięcie gorzkich słów, brzydka perełka.
Dotyk pościeli, łaskotanie skrzydła, czynność obrzydła.

I tak w kółko, chyba.

środa, 19 sierpnia 2015

Czerń nieba i zamglony cień światła lampki nocnej.

Każdy dzień wygląda tak samo. Oddycham tym samym powietrzem, stawiam te same kroki, w tę samą stronę. Przyglądam się swej niemrawej twarzy, witam się z nią głupim, lekkim pseudouśmiechem na znak "znowu się widzimy". Następnie ciąg innych bezsensownych czynności. Ale przecież po coś trzeba żyć.
Tak czy siak mam wrażenie, że rozciapane na ścianie wnętrzności muchy patrzą na mnie w zastraszający sposób. Ciszę się, że są tylko rozciapanymi wnętrznościami, bo ciężko wydolić przy drażniącym bzyczeniu w tę i we w tę. Czeka na mnie książka i świeża, pachnąca pościel. Dla takich chwili warto żyć. Tak samo jak warto czekać na obiad, kolację, mecz w LoL'u, ulubiony serial, ładowanie kampanii w The Settlers, odebranie telefonu przez znajomego, śmierć muchy, komara, długie włosy (chociaż tutaj nie wiem), nowych znajomych, wakacje i inne bzdety. Och, kolejna mucha, teraz na pościeli. Rzut telefonem i martwa. Jaka szkoda. Matko Święta, ona to przeżyła. Ale jest teraz osłabiona i wolno się porusza.

Monotonnia chyba ma na mnie ochotę.

Czy niegłupim pomysłem jest poddać się niej?

Kto wie.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Jak się zabić? Skutecznie, bezboleśnie.

Dziś o samobójstwach. Nazwa bloga nie należy do optymistycznych, wiem. No, ale wdzięczna bym była za przeczytanie tego wpisu do końca. Ciężko mi jest "ugryźć" ten temat. Don't worry - nie mam właśnie żyletki z apetytem na moją tętnicę na nadgarstku. Z resztą, to nie ma być o mnie.
Okej, zaczynamy.
Czymże jest samobójstwo? Chyba każdy wie. I jak to wygląda? Nie mówię o sznurówkach, paskach, tabletkach, nożach, żyletkach, tylko o uczuciach.
Samobójstwo, to już ostateczność. Moment, w którym wszystko traci wartość, czujesz rozpacz, gniew, smutek, rozdarcie, przygnębienie, pustkę. Masz prawo tak się czuć. To normalne, że gdy takiej osobie, jak ty, cały świat wali się na łeb, nie czujesz się dobrze. Słowa "weź się w garść" i tak nic nie dadzą. Bo nie da się tak o, po prosu "wziąć się w garść". Do tego trzeba czasu, pracy. Samobójca potrzebuje pomocy. Samobójca jest chory. Nie mówię tego obraźliwie, ale raczej ciężko się zgodzić co do tego, że chęć skończenia swojego żywota jest zupełnie zdrowa i naturalna. Wyjście z autoagresji i myśli samobójczych i nie jest łatwe, ale warto walczyć.
Zawsze uważałam, że samobójstwo jest tchórzostwem, i choćbym miała zostać zwyzywana, skrzyczana, będę kląć i wić się we własnych przekonaniach i nic nie zmieni mojego zdania. Dlaczego tak uważam? Samobójstwo jest pójściem na łatwiznę, ucieczką od trudów i męki życia. Cóż w tym odważnego? Kilka osób boi się śmierci, ale to nie czyni samobójcę odważnym. Przykładowo, nie jestem niedoszłą samobójczynią, a nie boję się śmierci. I co, jestem tak odważna jak ci, którzy są w stanie skończyć z sobą? Zabawnie.
Powiedzmy sobie nieco o statystykach. W 2014 roku w Polsce skończyło ze sobą około 6 tys. osób, czyli dwa razy więcej, niż ginie na polskich drogach. Ta liczba rośnie. Nieprawdą jest, że najwięcej samobójców to nastolatki, mimo że wiele młodych dziewczyn zakłada sad-tumblry, gdzie dużo, często i gęsto grożą samobójstwem, często dla popisu. Podkreślam, nie mówię, ze wszystkie to robią dla rozgłosu.
Akcja STOP SAMOBÓJCOM, o której pewnie dużo wiecie, może i ma sens. Chyba warto spróbować. Jeszcze to wytłumaczę dla tych, którzy nie wiedzą, co to.
Wiele osób (najczęściej w nocy) wyszukuje właśnie tego, co mam w tytule. Chodzi o to, żeby po wyszukaniu wyskakiwały im posty blogów, które mówią, dlaczego warto żyć. Podobno mój blog jest przygnębiający (i tak uważam, ze to wszystko przez Chopina i wystrój, najwyżej popracuję nad tym), postaram się napisać najweselszy post, na jaki mnie stać.

Więc po co żyć? Napisane według mnie, nie umiem inaczej. Napiszę dlaczego ja żyję. Wiem, że nie miało być o mnie, ale nie umiem inaczej.

  • Dla innych. Żeby ujrzeć ich uśmiech, usłyszeć słowa "dziękuję ci, że jesteś. Mogę powiedzieć ci o wszystkim, wiem, że mnie zrozumiesz, porozmawiasz". Dla rodziny, żeby czuli dumę z mojego powodu. Żeby sprostać zadaniu "jak najlepiej ich reprezentować". Dla przyjaciół, znajomych. Żeby mieli we mnie oparcie. Żeby wiedzieli, że nie są sami - że w każdej sytuacji im pomogę. Żeby czuli się dobrze wiedząc, że jestem z nimi.
  • Dla udowodnienia wszystkim i sobie, że "co mnie nie zabije, to mnie wzmocni". Żebym mogła się rozwijać. Być z dnia na dzień coraz lepsza. Udowodnić wszystkim, którzy kiedykolwiek, jakkolwiek mnie zranili, że jestem lepsza niż byłam, że po upadku wstałam o wiele silniejsza.
  • Dla pasji, hobby. Żebym mogła robić co kocham i znaleźć ukojenie całego zła w "sztuce".
  • Dla nauki. Wiedzieć jak najwięcej z dziedzin, które mnie interesują.
  • Dla ciekawości. Poznawać ciekawych ludzi, zwiedzać ciekawe miejsca.
  • Dla cudownych chwil, w których krztuszę się śmiechem.
  • Dla satysfakcji z tego, co udało mi się zrobić.
  • Dla pomocy innym. Chodzę do schroniska, kiedy mam czas uczestniczę w zbiórkach dla biednych, lub chorych.
  • By spełniać marzenia. Dać sobie szansę, nadzieję.

A ty? Po co żyjesz? Postaraj się wyłowić "perełki" swojego sensu istnienia. Na pewno gdzieś tam są.
Uwierz mi, warto walczyć o życie. Warto pracować nad samookaleczaniem się i myślami samobójczymi. Dla innych, dla siebie. Trzymam za ciebie kciuki.

Jeśli masz potrzebę zwierzyć się (to normalne, sprawi, ze poczujesz się lepiej, zrzucisz z siebie ten cały ból) oto mój numer do gadu-gadu - 50663468. Jeśli wolisz porozmawiać, słyszeć mój głos, napisz najpierw tam.

Jeśli wolisz skorzystać z pomocy specjalisty, oto numery:

  • 116 123 – telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym
  • 22 425 98 48 – telefoniczna pierwsza pomoc psychologiczna
  • 116 111 – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
  • 801 120 002 – ogólnopolski telefon dla ofiar przemocy w rodzinie „Niebieska Linia”
  • 800 112 800 – „Telefon Nadziei” dla kobiet w ciąży i matek w trudnej sytuacji życiowej. 


wtorek, 11 sierpnia 2015

Zagmatwane myśli, przewracanie z boku na bok.

Czuję się źle. Czuję się głupio. Czuję się dziwnie. Czujesz mnie?
Będę przeskakiwać z kwiatka na kwiatek, dopóki mi tego nie  udowodnisz.
Będę się śmiać i płakać na raz, mimo, że się nie da.
Będę nienawidzić i kochać świata.
Będę się zabijać ze śmiechem.
Będę rozsiewać z ludziach strach i poczucie bezpieczeństwa.
Będę zmorą i dotykiem  nieba.
Będę koszmarem i rajem.
Będę twoim zakłopotaniem,
Będę twoim pragnieniem.
Będę twoim chłodem i ciepłem.
Sprawdzę, co we mnie zaakceptujesz.
Sprawdzę, ile masz powodów, by mnie spalać wzrokiem.

Zaczynam coraz bardziej pieprzyć o głupotach. Wybaczcie.
Dobranoc.

Rozsyp popiół jeszcze raz, dla mnie.

Och, depresantko, znów się śmiejesz na prawdę? Ciekawe, czy masz jeszcze coś do zarzucenia. Może radość? Ach, przecież i tak powiesz, że to udawane. Że to nieprawda, że rodzina cię kocha. I że przyjaciołom na tobie zależy. I tak musisz mieć najgorzej. I wszyscy kłamią, gdy mówią, że im zależy. Każdy musi się o ciebie pomartwić, prawda? Każdy musi wiedzieć. I widzieć. Och, depresantko, kimże możesz być naprawdę? I dlaczego każdym z nas? Dlaczego mnie otaczasz? Dlaczego jest cię tak dużo? Powiedz proszę, dlaczego tak na mnie patrzysz. Nie potrafię czarować, uśmiechać innych. Wybacz. Powiedz mi, dlaczego jeszcze, do kurwy nędzy, nie wisisz. I nie łykasz tabletek. Nie rozumiem cię. Przecież masz tak źle. Wytłumaczysz mi to?
Och, depresantko, czyżbyś kłamała? No niemożliwe. Przecież nienawidzisz hipokryzji. Czyżbyś chciała żyć? Czyżby twoje życie było łatwe? Czyżbyś miała kochającą rodzinę? Dlaczego tego nie doceniasz? Dlaczego chcesz na sobie czuć ich wzrok? Wzrok każdego, kto o tobie słyszał. Wiesz, że to nie sprawi, że staniesz się ważna? To znaczy, sprawi. Ale pogorszy jakość życia wielu innym osobom. Będzie im gorzej, niż tobie.
Wiem, nie potrafię czarować. Wiem, nie potrafię uśmiechać. Wiem, nie potrafię czasem i płakać. Śmiać się. Nie potrafię nic, depresantko. Idealnie mnie oplotłaś.
Ale ile mam siły, ile mogę cię prosić, krzyczę tylko. Każę ci odejść. Rozumiesz? Odejść. Zniknąć. Przestać być. Nie wsiąkaj w moich bliskich. nie wsiąkaj we mnie. Nie wsiąkaj w ludzi, których widzę na co dzień. Nie wsiąkaj w nikogo. Proszę.
Dream brother,
My killer,
My lover.

sobota, 8 sierpnia 2015

Wiruje mi świat.

Jestem rozwaloną masą na fotelu. Czuję kłucie, gdy wypluwam powietrze z płuc. Serce bije do coveru "Get Lucky" stworzonego przez Daughter, który wpływa do mnie przez takie śmieszne słuchawki. Powieki się kleją, jakby robiły sobie ze mnie żarty. "Haha, niby twój sen trwał dłużej, ale my i tak będziemy cię męczyć".
Teraz ściemnia się po dziewiątej, kochanie. Teraz sobie poczekasz. Teraz przypali cię słońce. Teraz będziesz się pocić w ciepłym mieszkaniu, wiesz? Teraz się troszkę pomęczysz. Teraz... Idealny czas na bycie głupim, prawda? Teraz... Zbyt często się uśmiechasz, smucisz, gniewasz. Jasna skóra przerodziła się w opaleniznę. Już nie wyglądasz tak ładnie. Obrośniesz w tłuszcz. Spadnie na ciebie brzemię głupoty... Chwila. To już masz, tego nikt ci nie zabierze.

Więc uśmiechnij się może?
Przecież i tak masz lepiej od masy ludzi, których właśnie zabiera śmierć. Nie chorujesz. Nie trzymasz karabinu w ręce na polu walki. Nie szukasz rozpaczliwie pieniędzy na narkotyki. Nie masz w zwyczaju, albo i potrzebie rozcinania sobie skóry. Nie wzdychasz z nikim, modlisz się, by nikt nie wzdychał za tobą. Nawet nie wiesz, jak masz idealnie, smutna buzio.