Och, depresantko, znów się śmiejesz na prawdę? Ciekawe, czy masz jeszcze coś do zarzucenia. Może radość? Ach, przecież i tak powiesz, że to udawane. Że to nieprawda, że rodzina cię kocha. I że przyjaciołom na tobie zależy. I tak musisz mieć najgorzej. I wszyscy kłamią, gdy mówią, że im zależy. Każdy musi się o ciebie pomartwić, prawda? Każdy musi wiedzieć. I widzieć. Och, depresantko, kimże możesz być naprawdę? I dlaczego każdym z nas? Dlaczego mnie otaczasz? Dlaczego jest cię tak dużo? Powiedz proszę, dlaczego tak na mnie patrzysz. Nie potrafię czarować, uśmiechać innych. Wybacz. Powiedz mi, dlaczego jeszcze, do kurwy nędzy, nie wisisz. I nie łykasz tabletek. Nie rozumiem cię. Przecież masz tak źle. Wytłumaczysz mi to?
Och, depresantko, czyżbyś kłamała? No niemożliwe. Przecież nienawidzisz hipokryzji. Czyżbyś chciała żyć? Czyżby twoje życie było łatwe? Czyżbyś miała kochającą rodzinę? Dlaczego tego nie doceniasz? Dlaczego chcesz na sobie czuć ich wzrok? Wzrok każdego, kto o tobie słyszał. Wiesz, że to nie sprawi, że staniesz się ważna? To znaczy, sprawi. Ale pogorszy jakość życia wielu innym osobom. Będzie im gorzej, niż tobie.
Wiem, nie potrafię czarować. Wiem, nie potrafię uśmiechać. Wiem, nie potrafię czasem i płakać. Śmiać się. Nie potrafię nic, depresantko. Idealnie mnie oplotłaś.
Ale ile mam siły, ile mogę cię prosić, krzyczę tylko. Każę ci odejść. Rozumiesz? Odejść. Zniknąć. Przestać być. Nie wsiąkaj w moich bliskich. nie wsiąkaj we mnie. Nie wsiąkaj w ludzi, których widzę na co dzień. Nie wsiąkaj w nikogo. Proszę.
Dream brother,
My killer,
My lover.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz