GRY Smutne Buzie: Kawo, poranku, trwający cztery godziny, chyba.

sobota, 5 grudnia 2015

Kawo, poranku, trwający cztery godziny, chyba.

Chyba nawet jak śpię, czy za dużo, czy za mało, czy średnio, mam wrażenie, że się nie wysypiam. Godziny są jak plamy z farby, rozmywają się i zlepiają, nie wiem kiedy, nie wiem jak. Modlę się, aby nie dorosnąć zbyt prędko. Cały czas zastanawiam się, czy będę właśnie taka za kilka lat i jak bardzo się zmienię. Tak, "ten dzień, to tylko chwila". Sprawia, że nie czuję życia. Czuję cykl każdego dnia, tygodnia. Może to dobrze. Kto wie.
Potrzebuję czegoś, co mnie odnowi. Czegoś darmowego, czegoś super.
Pepsi z lat 80.
Porozwalane rzeczy na biurku.
Podarty dres.
Kraciasty koc.
To była moja sobota.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz