Niby czegoś brak, wszystko zawsze było, ale spędzam dni sama, nie mam prawie o czym myśleć, czegoś brak.
Ja, cztery ściany.
Beznadziejne święta bożego narodzenia.
Bez nastroju, bez sniegu.
Wspominam swoje dawne życie.
Nie było lepsze, ale za to ciekawsze.
Chyba nawet za nim tęsknię.
Teraz znam mało osób, a ci, których znam nie są mnie świadomi.
Nie słyszą mnie, gdy do nich mówię.
Nie zauważają mnie, gdy do nich macham.
Nie rozumieją zupełnie nic.
Jestem dziwakiem, świrem.
Nie chcę być kimś innym.
Brak mi czegoś.
Cały czas wyobrażam sobie tak niemożliwe sceny.
Że ktoś jest.
Nigdy nie dopada mnie ta pustka.
Ona mnie kocha, wypruła mi flaki i nauczyła odporności na smutek, ból, jestem idealna, teraz.
Ale w oczach innych chyba jestem nieważna.
Nikt o tym nie wie.
Nikt nie wie, kim jestem.
Edukuję się myślenia tak, jak muszę myśleć.
Życie w społeczeństwie.
Dziewczyny rozmawiające o chłopcach. Imprezach.
Tak mi daleko.
Brak mi czegoś.
sobota, 26 grudnia 2015
Wtedy twoje smutne oczy?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz