Chciałabym być całkowicie wolna. Bez ograniczeń. Żadnych. Narzuconych obowiązków, norm. Bez czasu, głupiego "ale". A przecież część z tego sama sobie narzucam. Czy to w porządku? Wobec czego? Czy nie mam kontroli? Halo, gdzie moja kontrola? Władza? Możliwość? Czy przypadkiem nie wiążę sobie supłów? Przypadkiem. Przecież nie da się być całkowicie wolnym. Ale chcę, chcę. I będę próbować. Przecież to, co poza mną mnie nie dotyczy. To nie istnieje.
Jest ładna pogoda. Da się oddychać. Ciężko się przyzwyczaić do oddychania ot tak.
Mam to samo. Chęć uwolnienia się, rzucenia wszystkiego i pójścia własną drogą, bez konsekwencji, zasad i regulaminów to marzenie, które nigdy się nie spełni... Wpadliśmy w ten sztuczny system i już najprawdopodobniej z niego nie wyjdziemy.
OdpowiedzUsuńAle czy dało się nie wpaść do tego systemu?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że się nie dało. To pułapka, świetnie skonstruowana....
Usuń