Nie było mnie jeszcze dawniej, niż ostatnio. Jednak potrzebuję czasu na napisanie tu czegokolwiek. Jestem tylko wielką, pustą przestrzenią, w której gdzieniegdzie tułają się strzępki myśli. Muszę pomyśleć. Zebrać strzępki i zmienić je w fragment mnie. Może i drobny, ale jednak.
Macie jakieś marzenia (już widzę to piękne 0 komentarzy)? Jakieś awaryjne światło w tunelu? Wyjście, może i ewakuacyjne, ale takie, o którym miło się myśli i należy o pamiętać? Wiecie, gdy już brud codzienności zaćmi Was na tyle że jest cholernie źle, by mieć coś, dzięki czemu nie pochłonie Was ciemność i... I w sumie koniec wszystkiego. Często ta codzienność nie daje o sobie zapomnieć, ewoluuje na coś więcej, na ciąg różnych głupich wydarzeń, których się żałuje, nieudanych decyzji, wyrzutów sumienia. Zdaje mi się, że takie oto marzenia potrafią być świetną ucieczką od tego. A więc... Marzycie o czymś/o kimś?
Nie bez powodu staram się już nie pisać o „tym co złe", wpełznąć na inny temat. Okazało się, że moje monologi są przygnębiające, nie chcę tak. Może jeszcze czasem coś takiego wypłynie ze mnie, ale postaram się rzadziej. Bo wiecie, marzenia są naprawdę cudowne! (chociaż ciężko mi sobie wyobrazić, by się spełniły, gdyż boję się na cokolwiek nastawiać)
Życzę przyjemnej nocy, żegnam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz